Gazetka Niszowa
Artykuły z gazetki
Od 2020 raz w miesiącu JLFS wysyła do zapisanych osób newsletter, tez Gazetkę Niszową, w ramach której nie tylko informuje o tym nad czym aktualnie pracuje, ale również rozpisuje się na tematy wszelkie i zasypuje czytelników linkami w dziwne zakątki internetu. Na tej stronie znajdziecie wybrane fragmenty z rozmaitych numerów. W każdej chwili można się zapisać i wypisać jednym kliknięciem.
Wybrani artyści polecani w Gazetce Niszowej / Selected artists recommended in my email newsletter
Poniżej kilkalne linki.
Clickable links below.
Wybrane fragmenty gazetek!
Rewia Krzyżówek i Norm MacDonald
(…)A wszystko zaczelo sie dzieki mojej Tesciowej (ktora tego nigdy nie przeczyta, serdecznie pozdrawiam) – Tesciowa jest wielka fanka krzyzowek typu Jolki. Jolka to krzyzowka w ktorej trzeba samemu zgadnac gdzie jaki wyraz ma sie znalezc (nie ma: 1. poziomo, 13. pionowo; sa podane tylko opisy do hasel i samemu trzeba znalezc miejsce w krzyzowce gdzie je wpisac). Zawsze zabierala ze soba krzyzowki na wszystkie wyjazdy i pewnego razu nudzac sie siadlem do takiej jolki i od tego czasu zawsze mam krzyzowki z jolkami ze soba. A w takich gazetkach z krzyzowkami jako zapchajdziury do szpalt czesto wlasnie sa tez anagramy i palindromy do rozwiazania. Uwielbiam je bardzo. Z zagadek jezykowych sa jeszcze skrotki, czyli wierszyki gdzie uzyte jest slowo i to samo slowo z jakas litera odjeta:
“Siedza sobie w wieziennej CELI
Panowie co kradziez za CEL w zyciu mieli”
I jeszcze sa metagramy, czyli wierszyki w ktorych rozwiazaniem jest slowo w ktorym zmieniamy jedna literke zeby dostac inne slowo:
“W pawilonie gdzie sa GADY, bez zadnej przeszkody
Para zolwi obchodzila drugie zlote GODY”.
Ladne, prawda? Wymyslilem to na poczekaniu! Jestem w tym bardzo dobry i wkurza mnie to wielce. Dlaczego jestem uzdolniony akurat w takiej materii na ktorej w zaden, ale to w zaden sposob nie mozna zarobic?!?!?!
Najdluzszy polski palindrom jest bez sensu. Tez tak moge: sedes kajak kajak sedes itd.
W samych gazetkach z krzyzowkami (“Rozrywka Jolki” albo “Rewia Rozrywki” podoba mi sie tez ich nienachalny oldskul. Jest to tchnienie minionej ery, bo przeciez nie dosc ze slowo drukowane powoli wycofuje sie w tereny coraz bardziej hermetyczne, a tymczasem tu ma sie dobrze. Papier jest cienki i kiepskiej jakosci, na okladce jest zawsze modelka typu “dziewczyna z sasiedztwa”, w srodku obrazkowe rebusy sklecone z clipartow lub malowane piorem REDIS. Z tylu informacja na jaki adres mozna przesylac kartki pocztowe (!!!) z odpowiedziami, oraz lista osob ktore wygraly nagrody za prawidlowo przeslane rozwiazania z ubieglego numeru, typu: pani Grazyna Malolepsza z Samogonowa.
Rozwiazujac, czuje sie swojsko, bezpiecznie, w klimacie postprlwave ktory jest taki, bo po prostu nic wiecej nie potrzeba. Ahh.
Ale mowie o rzeczach ktore sprawiaja mi przyjemnosc, nie moge jednak nie wspomniec tragicznym wydarzeniu, jakim byla absolutnei niespodziewana smierc najsmieszniejszego czlowieka na swiecie – Norma Mac Donalda. Byl to jeden z moich ulubionych ludzi, glownie dlatego ze byl tak naturalnie rozbrajajoco zabawny ze rozgrzewal serce i to zawsze w sposob niespodziewany, niezaleznie czy opowiadal suchary czy rzeczy absolutnie kontrowersyjne. Nie bal sie nikogo i zadnego tematu, i potrafil zmienic w smieszny skecz nawet opowiesci o smierci swojego ojca czy szczegolowo planujac morderstwo. Jesli zaprosiles Norma do programu, robiles to na wlasne ryzyko i trzeba bylo brac pod uwage ze koles nie bal sie nikogo ani niczego i ze swoim uroczym mamroczacym urokiem wymierzy ogromna porcje uszczypliwosci z ktorymi nie beda wiedzieli co robic. Przez 10 lat walczac z rakiem nie powiedzial nikomu anie slowa, a pare dni temu po prostu wzial i zmarl i jestem smutny i zly.
Najdłuższy utwór świata
(…)Udalo mi sie juz zrobic bit o predkosci 8 bpm, nic nie stoi na przeszkodzie by zrobic rzecz jeszcze wolniejsza. Skoro mamy juz terrorcore, gabber, speedcore i extratone, gatunek w którym perkusja jest tak szybka że zmienia się w bzyk, zdaje sie ze doszlismy do jakiejs niemuzykalnej granicy. Nic dziwnego ze w takich czasach ludzi fascynuja rzeczy ogromnie powolne. Przykladowo jest utwor Johna Cage’a trwajacy juz od dwudziestu lat (koniec zaplanowany na rok 2640. Kiedy zmienia sie nuta, w kosciolku gdzie utwor jest odtwarzany zbieraja sie tlumy) Cudownie tak zmienic perspektywe czasowa, myslac o muzyce. NA stronie utworu na wikipedii mozemy przeczytac planowane wciskanie i puszczanie klawiszy w ciagu najblizszych 70 lat. I nagle muzyka przestaje byc czyms do czego siadamy na kilka minut czy na godzinke, tylko wydarzeniem podzielonym na wieloletnie cykle, jak strzaly gejzeru, przeloty komet czy wybuchy wulkanow.
A kiedy nadszedl czas muzyki w formacie elektronicznym i limity przestaly wlasciwie obowiazywac, zespol Bull of Heaven podniosl rekawice i zaczal prezentowac kolejne dziela ambientowo-eksperymentalne o lawinowo zwiekszanej objetosci. Ten kawalek trwa 6 miesiecy, ten trwa okolo 6 lat, a tu kawalek ktory wedlug wszelkich obliczen, trwa 8,462,937,602,125,701,219,674,955.2362595095 lat, a rekord pobil ten trwajacy tak dlugo ze koncza juz si enazwy na ilosc lat ile trwaloby jego odtwarzanie. Mysle ze jesli chodzi o BoH to wspaniala ilustracja “formy nad trescia”, nikt nigdy nie pisze aby kawalki byly ciekawe brzmieniowo. Zreszta czasami ciezko ich muzyke oceniac po brzmieniu zwazywszy ze wydali rowniez album o ujemnych dlugosciach sciezek (ktorych rzecz jasna nie dalo sie odtwarzac) lub album gdzie pliki byly celowo uszkodzone bo FiLoZoFiCzNY PrZekAZ. Zwijcie mnie staroswieckim, ale ja to w muzyce najbardziej lubie, jak jej sie da posluchac, conie? Ale nie wolno krytykowac bo ojciec-zalozyciel przedawkowal narkotyki i zmarl. Jego kolega kontynuuje wydawanie muzy pod tym samym szyldem ale rzekomo to nie to samo. Nie wiem, nie sluchalem!
Ale jesli chodzi o konceptualizm jestem absolutnym frajerem, dam sie wciagnac w kazdy numer za ktorym stoi pretensjonalna historia. Np bardzo lubie jak plyta i muzyka jest stopiona z miejscem w ktorym byla nagrywana, dlatego jestem fanem Schwarzwaldfahrt (free jazz nagrywany w puszczy Schwarzwaldzkiej, gdzie Brotzmann dmucha w rurke kluczac miedzy drzewami a Bennink miedzy innymi wali po hubie, pniakach i znalezionym gdzies kolpaku) a przede wszystkim calej serii Shipwreck Radio stworzonej wylacznie z glosow zebranych przez panow podczas rezydowania na Lofotach. Ale nie zaczne o NWW bo nigdy nie skoncze(…)
O niebinarnych zaimkach i legendzie industrialu
(…)Ale powiem wam wiecej, nie mialem pojecia ile obecnie mamy w scenie osob niebinarnych! Bylo to dla mnie ful zaskoczenie. W ogole musze wam powiedziec ze w mojej mlodosci absolutnie nie bylo czegos takiego. Dorastajac w latach 90tych, to byly czasy kiedy ludnosci ciezko bylo zaakceptowac ze istnieje cos takiego jak geje, wiec nic dziwnego ze terminy typu queeer czy inna plec niz fizykalna czy w ogole niedookreslenie plci sprawia ze konserwatywnym kowalskim bialo-czerwona krew w zylach wrze.
Jako dla jezykoznawcy bardzo ciekawy jest sposob w jaki osoby niebinarne decyduja sie wyrazac swoja przynaleznosc pod katem GRAMATYCZNYM. Jedno z nich zdecydowalo sie wstawiac x wszedzie gdzie bylby sufiks identyfikujacy plec, co wyglada fajnie i egzotycznie. Bylxm, widzialxm itd. Inni, na zmiane uzywaja rodzaju meskiego i zenskiego. To jest troche konfuzja, ale to tylko jedna z opcji. Kolejny raper z ktorym zaczalem ostatnio pisac (jesli mnie tu sledzi, serdecznie pozdrawiam) uzywa rodzaju nijakiego! To dopiero niesamowite! “Jestem chetne i gotowe na wspolprace”. Przez moment mialem nadzieje, ze bedzie to kontynuowac rowniez w formie przeszlej, albowiem odmiana typu: Bylom, widzialom, chcialom, przestalom, jest jak najbardziej poprawna w naszym jezyku i dozwolona w scrabbble, ale tragicznie nieuzywana. Ale niestety, tu moj konwersant wrzucil rowniez x. W kazdym razie spoko, ja nie uwazam tego za dziwactwo. Jezyk jest plastyczny, jezyk ewoluuje razem z kultura, wiedza, wrazliwoscia spoleczenstwa. Kazdy moze sobie robic z nim co chce, pod warunkiem ze nadal mozna go zrozumiec.
TYM NIEMNIEJ chce wszystkim osobom bezbinarnym oznajmic ze przegapiliscie jeszcze jeden wspanialy zaimek, tak tragicznie ostatnio zaniedbywany i nieslusznie popadajacy w niepamiec: KROLEWSKIE MY.
Zachecam goraco, ze jesli ktos nie chce byc w zyciu codziennym ograniczony do wyboru: chcialem ,chcialam – – niech dumnie wypnie piers czy co tam ma i z szelestem gronostajow oznjmi dumnie: MY CHCIELISMY DZIS PO POLUDNIU POJSC I KUPIC SOBIE PASUJACY NAM KAPELUSZ. A inni niech sie chowaja. Plebs, znaczy.
I tym sposobem udalo mi sie przejsc do kolejnej niesamowicie interesujacej osoby, ktora chcialem opmowic. Dla tych, ktorych nie bylo tu przy ostatnim odcinku, spiesze doniesc ze opowiadalem o moim nieodzalowanie zmarlym mancrushu Piotrze Steele, dwumetrowym romantycznym metalowcu spiewajacym basem. Dzis jednak chcialem troche pogadac o jeszcze wiekszym gigancie – Genesisie P-Orridge, ojcu/matce chrzestnymi industrialu.
Nawet nie wiadomo gdzie zaczac, bo to nie jedna a kilka ksiazek mozna napisac o Genesis, znanym z Throbbing Gristle (pierwszego zespolu okreslanego jako “industrialny”), Psychic TV, COUM Transmissions. Na koncie mial dzialania magiczne, budowanie pol minowych w ramach happeningu, wytoczyl i wygral sprawe przeciw kultowemu producentowi Rickowi Rubinowi (z ktorego okna wypadl podczas imprezy). Nastepnie, z ikony industrialu i awangardy ewoluowal w jedna z najwazniejszych postaci acid housu w Europie. Po tym jak po przeprowadzce do USA poznal swa ukochana Lady Jaye, razem rozpoczeli projekt “Pandrogeny”, mianowicie kochali sie tak bardzo ze zaczali sie przedstawiac jako dwie czesci tej samej osoby, zamiast osobne pojedyncze. Na projekt skladalo sie rowniez fizyczne upodobnienie sie do siebie za pomoca implantow i operacji plastycznych, oraz mowienie o sobie w liczbie mnogiej, co Genesis kontynuowal (kontynuowali?) nawet po smierci lady Jaye w 2007.
Zmarl przezywszy w ciagu zycia wiecej niz dwudziestu zwyklych smiertelnikow, w zeszlym roku, w wieku 70 lat.
Zachecam do rozpoczecia od lekkich tonow, wywiadem z Nardwuarem, podczas ktorego dowiecie sie ze Genesis odkryl dla swiata Billy’ego Idola, jak zalozyl pole minowe, ze znala go krolowa angielska, uslyszycie jak poznal Lady Jaye w klubie sado-maso podczas aukcji niewolnikow, jak rzucal pigulkami w zespol toilet boys, ze byl ostatnio osoba do ktorej zadzwonil Ian Curtis z joy division przed popelnieniem samobojstwa, o jego znajomosci z zalozycielem kosciola szatana, ktory katowal go okropna muzyka organowa….Skarb.
Wzór na popularność i reguła kreatywistyczna
(…)Bo oczywiscie nie potrafilbym nikomu powiedziec jak zostac popularnym. Tzn oczywiscie wzor jest znany: chodzi o pojawienie sie Odpowiedniej Osobowosci dla Odopwiedniego Zeitgeistu uchwyconej przez Odpowiednia Publicznosc w Odpowiednim Czasie.
O(OOs)Zei+O(OP)Cz = >>POP<<
A poza tym, to tak samo jak ze wszystkim innym. Kto wiecej wylozy na reklame, ten ma wieksze szanse, nawet jesli warunek ad. 1 nie zostal zachowany. A czasami odwrotnie; wiedzieliscie ile kasy bogaci rodzice Lany Del Rey wylozyli zeby wymazac z internetu wszelkie info o jej poprzedniej karierze – kto slyszal o Lizzy Grant?
I nie zapominajmy o regule wszystkich regul
Ale jako czlowiek ktory daje rade tworzyc nowe rzeczy juz od niemal 20 lat i nigdy nie koncza mu sie pomysly, pewnie umialbym co nieco doradzic takim artystom ktorzy w siebie watpia kreatywnie albo nie potrafia na nic wpasc. Ale kto wie, czy reguly sprawdzajace sie w mojej tworczosci sprawdzilyby sie tez w waszej?
Ale sprobujmy: ***Podniosla regula kreatywistyczna od JLFSa dla mlodych tworcow vol. 1***
Jezeli podchodzisz do pisania muzyki z konkretnym nastrojem, atmosfera, gatunkiem w glowie, raczej polegniesz. Moje najlepsze piosenki stworzylem mimochodem i nie pamietam jak i kiedy. Nie potrafie nachwalic podstawowej techniki tworczej jako jest “faking araund przez pol godziny bez zadnego wyraznego pomyslu”. Ale im konkretniejszy masz obraz w glowie melodii ktora zaraz, za chwile napiszesz / stworzysz, tym ciezej bedzie to zrealizowac. Tez radze nie bac sie gatunkow, porob przez chwile country albo j-pop nawet jesli na co dzien jestes hewi metalem. Obejdz blokade kompozycyjno dookola by z zaskoczenia kopnac ja w dupe. Dziala 60% czasu przez caly czas. Varg Vikernes jak akurat nie podpalal kosciolow, nie tworzyl poganskiego black metalu i nie zabijal kolegow z zespolu, chodzil na house-partys do norweskich klubbow i wpadal w trans. I potem ten trans jakze milo przechodzil do jego muzy.
TLDR regula 1: Nie chciej nic -> Oczysc leb -> Zacznij grac -> To nie to mialo byc. Ale jest dobre.
>>>koniec depeszy<<<
Ale przeciez mowilem o minecrafcie(…)
O Commodore 64
(…)Potem uczyłem się programować w języku BASIC czyli natywnym języku C64. Do dziś pamiętam komendy GOTO i POKE. Nie było dla mnie problemu zrobić prostej gry tekstowej, ale już tworzenie Sprite’ów było prawdziwą sztuką. Nie istniały żadne edytory a przynajmniej ja nie miałem czegoś takiego. Każdego sprite’a trzeba było zaprojektować sobie na kartce w kratkę, kratka po kratce na kartce, wybrać dla każdego piksela kolorek a następnie mozolnie cały ten rząd miejsc, pikseli i kolorków, zakodować w BASICU.
A potem, jeśli tego sprite’a nie daj boże chcieliśmy zanimować, przepisywało się wszystko jeszcze raz, włączając w to zmianę położenia pikselików. Chyba raz nawet udało mi się zrobić uśmiechniętą buźkę i nawet przesunąć ją programem po ekranie. Tym bardziej poraża co maniacy, wyciskający ze sprzęty ostatnie krople bitów, potrafią stworzyć w tych skromnych okolicznościach.
I co ciekawe, C64 żyje nadal, nadal tworzone są na niego gry – i taką retromanię to ja rozumiem. Ja, jak wielokrotnie podkreślałem, jestem absolutnie odporny na kodowanie, więc tworzenia gry w BASICu na pewno bym się nie podjął. Ale cały czas robię podejścia inspirowane grafiką z C64, a kolejna rzecz którą lubię to PETSCII, czyli zestaw znaków na C64 (poprzednik dobrze znanego wszystkim ASCII).
I tu polecam programik PETSCII Paint, do którego potrzebny jest, uwaga uwaga – emulator C64, bo petscii paint działa jako program C64. Moje podejścia do PETSCII możecie podziwiać tutaj, i w PETSCII PAINTzrobiłem też 3 okładki moich albumów!(…)
Kolorów jest 16 i są kłopotliwe, jeśli chcecie stworzyć coś w palecie C64 z pełnym rozmachem. Trzy odcienie szarego, trzy odcienie niebieskiego, brak żywego czerwonego: jeden jest brunatny a drugi różowy, brak żywego żółtego, tylko jakiś taki wyblakły. Generalnie na kolory C64 często powtarzają sie narzekania że są jakieś bure i mało żywe. Apologeci protestują, że to zależy od wyświetlacza i monitora. Jeśli chcemy żeby kolor był żywszy musimy go położyć blisko czegoś kontrastującego. Tym niemniej te kolory nie są zbyt chwytliwe, i wskutek tego grafiki na C64 często kojarzą się z czymś szaroburym, choć przecież od czego mamy dithering. Problemem była rozdzielczość C64, wynosząca 320 x 200 więc pole do popisu było ograniczone nawet dla mistrzów przeplatania pikseli. Ale od czego ludzka pomysłowość! Przykładowo twórcy gry Dragon Breed, odkryli że przełączając pomiędzy dwoma kolorami z prędkością 60x/s, możemy uzyskać nowy kolor. A tutaj pomysłowy internauta sprawdził które kolory z palety, przełączane z innymi dadzą rzeczy dotychczas w palecie C64 nieosiągalne (ostrzeżenie dla fotoepileptyków)
Kolejnym kultowym elementem C64 jest układ scalony SID, odpowiedzialny za ścieżki dźwiękowe gier znanych nam ze wczesnych lat 80-tych i do dziś kojarzyny z klimatem “retro gier”. Sid jak na tamte czasy był układem potężnym, polifonicznym, umożliwiającym odtwarzanie trzech ścieżek jednocześnie, zregulownym attakiem, decayem, sustainem dla każdej fali, co umożliwiało symulację perkusyjnych bitów i odtwarzanie muzy jednocześnie z podkładem perkusyjnym!. Do tej pory SIDy mają rzesze fascynatów.
Hitów z gier możecie posłuchać np tutaj
O SID-ach zrobiło się na moment głośniej, kiedy Timbaland ukradł kawałek fińskiego muzyka Janne Suni i nie przyznał się do tego. Kombi, wbrew legendzie, nie używał C64 do tworzenia wczesnych podkładów. Służyła im do tego Amiga, ale C64 był przez nich używany jako sekwencer na koncertach. [[Jaki jest najlepszy zespół KOMBI? Ten w którym Skawa nie śpiewa oczywiście.]](…)