Jan LF Strach
![55541892_1727092514102915_1316531789757415424_n 55541892_1727092514102915_1316531789757415424_n](https://janstrach.pl/wp-content/uploads/elementor/thumbs/55541892_1727092514102915_1316531789757415424_n-qflvzhy1vrmq4lb8kbeoagyrmiyfcrdfkezki5l5sw.jpg)
Albumy i wydawnictwa solowe jako Jan Strach / Jan LF Strach.
Solo albums and recordings as Jan Strach / Jan LF Strach.
Dyskografia ogólna / regular albums
Zainspirowany falą nostalgii, Jan Strach zanurkował w swoim archiwum kilkudziesięciu kaset magnetofonowych pełnych piosenek nagranych w wieku od 16 do 20 lat. Po przypomnieniu sobie kilkuset melodii, wybrał najciekawsze, aby przedstawić je Tobie, drogi słuchaczu. Od tradycyjnych piosenek na akustyczną gitarę w stylu wczesnego poj.wlkp, przez eksperymenty z dwoma magnetofonami kasetowymi, ambient stworzony na Casio, samplowane rockowe utwory i instrumentale mandolinowe, Jan Strach prezentuje twórczośćbyć może czasem mało profesjonalną, ale zawsze szczerą, autentyczną i melodycznie frapującą.
________________
Inspired by a bout of nostalgia, Jan Strach dove into his archive of a few dozens cassette tapes full of songs recorded between ages of 16-20. After remembering a few hundred tunes, he selected the most interesting to present to you, dear listeners. From regular songs with acoustic guitar in the style pf early poj.wlkp, through experiments with two cassette players, casio-created ambient, sampled rock tunes and mandolin instrumentals, Jan Strach shows creations, in perspective maybe sometimes profesionally lacking, but always honest, authentic and melodically interesting.
Jan LF Strach powraca z kolekcją piosenek zebranych z jego krótkotrwałego projektu “Out of Strach”, który co miesiąc prezentował nowy krótki film, zdjęcia, krótką opowieść i dwie kompozycje muzyczne. Utwory zostały nagrane między styczniem a majem, a ze względu na ograniczenia czasowe JS musiał iść za pierwszą inspirującą myślą, która przyszła mu w danym momencie – co dało kilka świetnych i różnorodnych rezultatów. Utwór otwierający oparty jest na odwróconej melodii “Panie Janie”, ale kończy się stonerowym szaleństwem. Są atmosferyczne utwory o byciu śledzonym przez kobietę kierowcę i śmierci dr Greene’a z popularnego serialu telewizyjnego “Ostry Dyżur”; hołd dla Opel Astry w 5 różnych melodiach i w 3 różnych gatunkach. Widoczne są nieregularne rytmy i nieoczywiste melodie, które JLFS bardzo lubi, a równie dużo jest amatorskiej pasji i ducha DIY, jak zawsze na netlabelu Underpolen.
“Eddie Huragan” jest dedykowany panu Eddie’emu Palmerowi z wspaniałego The Fucked Up Beat, który walczył z huraganem.
“Suddenly a bird” została napisana, jako praca na zaliczenie kursu songwritingu w Berkeley Music School.
________________
Jan LF Strach returns with a collection of songs gathered from his short lived “Out of Strach” project which presented each month a new short film, photos, a short story and two pieces of music. The songs were recorded between January and May and due to the time constraints JS had to go with the first inspiring thought that he got at the moment – which gave some great and varied results. The opening track is based on the reversed melody of “Friar Jack” but ends in a stoner feakout. There are atmospheric pieces about being followed by a woman driver and the death of dr Greene from the hit tv series “E.R.”; a tribute to Opel Astra over 5 different melodies in 3 different genres. Apparent are irregular rhythms and non-obvious melodies which JS has much love for, and equally much amateur passion and diy spirit, as always on the Underpolen netlabel.
“Eddie Huragan” is dedicated to mr Eddie Palmer of the tremendous The Fucked Up Beat, who fought the hurricane.
“Suddenly a bird” was written to graduate the online songwriting course at Berkeley music school.
Wybór utworów nagranych w latach 2006-2012 na ośmiościeżkowy magnetofon. Częściowo nagrane przed przeprowadzką w kącie sypialni, częściowo w nowym miejscu w studiu “Nad Garażem”. Małe melodie, z wokalem lub bez, w duchu DIY i lo-fi, któremu Jan Strach pozostaje wierny. Jeśli lubisz melodie z Casio, eklektyczne podejście i nerwową, rozmytą atmosferę, to może Ci się to spodobać.
________________
A selection of tracks recorded between 2006-2012 onto a 8-track recorder. Partially recorded in a bedroom corner, partially in the new place in the “Nad Garażem” studio. Little tunes, vocals or no vocals, in a diy, lofi spirit which Jan Strach remains faithful to. If you like casio melodies, ecclectic approach, and a jittery, blurry atmosphere, you might enjoy this.
![Dyskografia - Discography](https://janstrach.pl/wp-content/uploads/2021/01/a0127512121-10.jpg)
Przeplata się punk pust-punk, rock i post-rock oraz wszystkie odcienie casio-popu w tej pół-amatorskiej odzie do kreatywności według reguł własnych, co widać w muzyce ale i w tekstach, utworzonych jako negatywy popularnych piosenek, bądź tak, by tworzyły fale, bądź na podstawie przeskakiwania po artykulłach z wikipedii. I charakterystyczne dla Jana Stracha chorobliwe uciekanie od wyświechtanych schematów rytmicznych i melodycznych. ________________ Punk, post-punk, rock, and post-rock interweave, along with all shades of casio-pop, in this semi-amateur ode to creativity according to one’s own rules, which is evident in both the music and the lyrics. The lyrics are created as negatives of popular songs, or in such a way as to create waves, or based on jumping between Wikipedia articles. And characteristic for Jan Strach is a pathological avoidance of worn-out rhythmic and melodic patterns.
Wydany przy okazji pierwszego Netlabel Day, ten e.p. Jana Stracha kontynuuje tradycję rozpoczętą poprzednim e.p., “Jan LF Strach Piszczy W Narożniku”. Zbiera piosenki i utwory instrumentalne stworzone podczas pracy Jana LF Stracha nad jego pełnometrażowymi albumami, których jedynym problemem było to, że nie pasowały do ogólnej atmosfery długogrających płyt.
Poza tym, Jan LF Strach jest dumny i szczęśliwy, że może przedstawić światu tę kolekcję pięknych rzeczy, jak zwykle u JLFS pełną stylistycznych niespodzianek: chwiejne splecenie ping-pongowego pianina połączonego z ledwo oddychającym fletem i brudną jednostrunową gitarą; marimbo-stylofonowe luau odbijające się echem ze stukaniem i pstrykaniem palcami. But-noisy, marzycielski rockowy utwór o podróżujących ptakach i punkowa rzecz z dziewczęcymi refrenami w metrum kto-wie/4 oraz zabawką i flet; to nie wszystko.
________________
Released as part of the first global Netlabel Day, this e.p. by Jan Strach continues the tradition started with the previous e.p., “Jan Strach Piszczy W Narożniku”. It collects songs and instrumentals created while Jan Strach was working on his full length albums, their only problem being that they did not fit in with the longplays’ general atmosphere. Otherwise, Jan Strach is proud and happy to present to the world this collection of beautiful things, as usual with JS full of stylistic surprises: a wobbly weave of ping-pongy piano combined with a barely breathing flute and a dirty one-string guitar; a marimba-stylophone luau reverberating as if from a cave with stomping and finger snaps. A shoe-noisy dreamy rock tune about travelling birds, and a punk thing with girly choruses in a time signature of i-lost-count/4 and a toy and a flute; that’s not all.
Jan LF Strach, zagorzały zwolennik doktryny lo-fi i DIY, powraca z kolejnym pełnometrażowym albumeminspirowane według przez niego przez: Frank Zappa, P.M. Dawn, nostalgia lat 90., miasto Poznań, tandetne dźwięki Casio, nieparzyste rytmy, zwariowane zmiany akordów.
Unikając nudnych momentów i wypełniaczy, gatunki przeskakują między synth popem, grunge’em, elementami progresywnymi, a nawet elementami reggae i jazzowych interludiów fusion. Krajobraz wypełniony jest elementami polskiej popkultury lat 90., a nieoczywiste teksty opisują nostalgiczną rzeczywistość z poetyckim patosem. Wszystkie piosenki, jak zawsze w netlabelu Underpolen, mają lo-fi skrzywienie i urok domowej produkcji.
Autor jest zawsze gotowy do zabawy formą i gatunkiem. Jest piosenka w metrum 15/16 o zegarze, gdzie w każdej zwrotce dodawana jest jedna litera aż do 12. Jest bluegrassowa/country piosenka z zakręconym syntezatorowym interludium. Wesoły numer Casio pop, który nagle eksploduje odgłosami farmy, przekształcając go w swingujący jazzowy instrumental. I tak dalej.
Jednak głównym bohaterem albumu jest melodia. Jest to to, do czego autor nieustannie dąży. Pośród całego tego lekceważenia gatunku i stylistycznej jasności, widać jedną najbardziej wszechobecną tendencję, a mianowicie, aby melodie pozostawały ładne i zapadające w pamięć.
________________
Jan LF Strach, a lo-fi artist and an avid worshipper of the DIY doctrine, returns with another full-length album, as sprawling and eclectic as JS’s inspirations: Frank Zappa, P.M. Dawn, 90s nostalgia, the city of Poznań, cheesy Casio sounds, odd time signatures, wacky chord changes.
There are no dull moments here, no filler, with genres skipping between synth pop, grunge, progressive elements, and even elements of reggae and fusion jazz interludes. The landscape is filled with elements of 90s pop culture (through a Polish lens), and the cryptic lyrics describe, in Polish, nostalgic reality with poetic pathos. All the songs are, as all on the Underpolen netlabel, with a lo-fi angle and a home-produced charm.
Jan Strach is always ready to play with forms and genres. There is a song in 15/16 about a clock, adding one letter each verse up to 12. There is a bluegrass/country song with a warped synth interlude. An upbeat Casio pop number which suddenly erupts with farmyard samples, transforming it into a swinging jazz instrumental. And so on.
However, the main hero of the album is the melody. It is clear that this is Jan Strach’s first love, and the thing that he keeps aiming for. Amidst all this disregard for genre and stylistic clarity, the one utmost pervasive tendency can be seen, and that is, to keep the tunes pretty and memorable
Zgodnie z tradycją, polski dostawca eksperymentalnego popu i rocka mid-fi publikuje krótką kolekcję piosenek, które z tego czy innego powodu nie znalazły się na pełnometrażowym albumie z poprzedniego roku. Jak zawsze kalejdoskopowy, stylistycznie nieprzewidywalny i nieokreślony regularnymi terminami gatunkowymi, łączy w sobie fragmenty post-rocka, zniekształcone bity casio, szalony rockowy noise , wielowarstwowe wykoślawione popowe harmonie o nieregularnych rytmach, oraz posiekany, triumfalny hymn organowy.
________________
As tradition goes, the Polish purveyor of lo-to mid-fi experimental pop and rock publishes a short collecton of songs that for one reason or another did not make it to the previous year’s full-length. As always kaleidoscopic, stylistically unpredictable and undefinable with regular genre terms, it melts together post-rock passages, distorted casio beats, crazed noise rock, layered askew pop harmonies with irregular time signatures, a chopped up, triumphant organ hymn.
Tytuł mógłby sugerować, że jest to debiut, [“Jan pierwszy starszy”], ale jest to dalekie od prawdy – ten album to 60. (sześćdziesiąt!) wydawnictwo JLFS ogółem i 8. pod jego własnym nazwiskiem. Ale jednocześnie, po latach doskonalenia, błądzenia i poszukiwania “własnego brzmienia”, zaprzysiężony lo-fi eksperymentalny casio-rocker twierdzi, że w końcu osiągnął złoty środek między wszystkimi swoimi wpływami i zainteresowaniami na tym albumie. I chociaż skacze między wieloma stylami, jest to w rzeczywistości jego najbardziej zrównoważone wydawnictwo – synth-pop, post-punk, shoegaze, chillwave, eksperymentalne tendencje pozostawiają wystarczająco dużo przestrzeni dla popowych wrażliwości i epickich syntezatorów – i jak zwykle duch DIY gwarantuje, że nic nigdy nie jest zbyt przemyślane i monotonne – rzeczy ciągle się poruszają, wpadają na miejsce, klikają i przepływają w siebie organicznie. I wszystkie znaki firmowe Jana LF Stracha są nadal obecne, zniekształcone syntezatory, ciężkie gitary, trochę uroczo wybrzmiewających echem dźwięki, romantyczne smyczki, nieparzyste metry, hałaśliwe wybuchy, ciekawe próbki i mnóstwo zwyczajowej dziwaczności.
________________
Tradycyjnie Jak co roku, Jan prezentuje ep-kę z materiałami które nie zmieściły się na pełnometrażowy album z roku poprzedniego, w tym wypadku “Jan Pierwszy Starszy”. Jak przy każdej ep-ce zasad brak a mnogość stylów poraża. Jest casio-retro-wave, post-rock, hałaśliwe gitary, wesoły turecki pop z połamanym metrum, i hymn człeka pretensjonalnego o mocnym bicie. Jak zawsze w wytwórni Underpolen, z klimatem lo-fi, DIY w duszy i na powierzchni.
________________
As per yearly tradition, Jan presents an ep with material that did not fit the full-length album from previous year, in this case “Jan Pierwszy Starszy”. As with every JS e.p. there are no rules and the diversity of genres is breathtaking. Here we have casio-retro-wave, guitar post rock, noisy guitars overlaying, joyful turkish zurna-pop with broken time signature and an anthem of the priviledged man with a sturdy beat. As always on Underpolen netlabel, the lo-fi and DIY atmosphere is everpresent in spirit and on surface.
Niekategoryzowalna wypadkowa rocka, casio-elektroniki, lo-fi, podniosłego popu, punka, post-punka, krautrocka, pełna sampli, gitar, klawiszy, rzężących efektów, wzniosłych melodii i tekstów niebanalnych. Z braku lepszego terminu nazywana przeze mnie psychodelicznym chaos-popem. Dzieło wiecznie pozbawionego snu szaleńca, tworzone z miłością i dbałością jak tylko skromny warsztat pozwalał, by jak najwierniej odtworzyć wnętrze jego zmęczonej głowy.
________________
Absolutely uncategorizable combination of rock, casio-electronics, lo-fi, majestic pop, punk, post-punk, krautrock, full of colliding samples, guitars, keyboards, whiny effects, but also beautiful melodies and non-dumb lyrics. For lack of a better term called by me “psychedelic chaos-pop”. A work of constantly sleep-deprived madman, made with love and as carefully as the modest setup allowed, so as to depict, as closely as possible, the inside of his tired head.
Tradycyjnie sześć utworów, które nie trafiły na płyty długogrające zebrane na kolejnej epce, jak zawsze megaeklektycznej. Piękno, brud, melodia, chaos, casiobity, wrzask, ballada, grunge-riffy, casio-potańcówka, plemienne łomoty.
Teledysk:
youtu.be/DiLD-ayuKMI
________________
As per tradition, six tunes that missed becoming part of past full-length records – collected into an ep, mega-ecclectic as always. Beauty, dirt, melody, chaos, casio beats, screaming, a ballad, grunge riffs, casio-disco, tribal pounding.
Music vid:
youtu.be/DiLD-ayuKMI
“Jak to nie wiesz gdzie jestem? Jestem pod telefonem! Spójrzcie tylko w tę stronę! Jestem pod telefonem! Przygniótł mnie jak obelisk, z Odysei Kosmicznej. Jestem pod telefonem! Niechże ktoś go podźwignie!”
post-wszystkowe impresjo-ekspresje w rockowym duchu na głos, klawisze casio, gitarę elektronową, masę efektów, chóry, sample.
________________
“What do you mean you can’t get to me? You can get to me by phone! Just look over here, here I am in your phone! It has trapped me underneath, like the Space Odyssey monolith. I am here, in your phone! Somebody get me out!”
A set of post-everything impressive expressions in rock and roll vein for voice, casio keyboards, electron guitar, fuckton of pedals, choirs, samples.
Album wydany przez / issued by BAS KOLEKTYW.
Co roku gdy kur o północy zapieje trzy razy na rozstajnych drogach, Jan Strach powraca z LF w nazwisku i nową epką kawałków zacnych i godziwych, w ostatniej chwili pominiętych przy premierach poprzednich długograjów. Tym razem wiecznie niewyspany mąż i ojciec sięga między swoje nieklasyfikowalne style, by rozrzucić pełne szumu stopy i zlepy post-punka, synth popu, rozmazanych pejzaży midi, i rzecz jasna, casio-sambę. Czy z powodu swojej lofi-manii czy też zaawansowanego wieku, po raz kolejny unika cyfrowych konsól na rzecz klawiszy i gitary przepuszczonych przez całą masę efektów i pedałów. Boć każde gniazdko i wtyczka dodaje trochę charakteru.
PRZY ZAKUPIE GRATIS 37 MAŁYCH KOMIKSÓW JANA STRACHA W PDF (꒪ȏ꒪;)
✿ ☀ ❤
Every year, as a rooster crows thrice at crossroads at the strike of midnight, Jan Strach re-emerges with an LF between his names and a new EP in his hands. An EP full of songs of great value and beauty, but skipped at the last second at the release of previous long-playing albums. This time, the everso sleep-deprived husband and father dips into his bag of genre vagueness to sprinkle amngst yous amalgams of post-punk, synth pop, blurry midi passages, and – indubitably – casio-samba. Be it due to his stubborn lo-fi worship, or his advanced age, JLFS once again puts aside digital workstations in order to squeeze the max out of his keyboards and guitars fed through effect pedals aplenty. However, each one of the plugs and cords just ads more character to this enchanting jumble.
37 SMALL COMICS (IN PDF) BY JAN STRACH AS A BONUS TO EVERY DIGITAL COPY (꒪ȏ꒪;)
Album wydany przez / issued by : ENJOY LIFE
Cześć to ja (n). Piszę do ciebie, tę transmisję, przez sen. Podjąłwszy szereg decyzyj odsuwających teraźniejszość gdzieś w odległy koniec drugiej półkuli usadowiłem się w wąskim promyku kosmicznego promieniowania. Nie jest widoczny zawsze, ale zawsze tu siedzę, gdzieś między 21.30 a 22.30 – nie mam siły dłużej – i czekam w tym miejscu. Włączam moje klawisze, które w połowie nie działają, i kręcę gałkami ze wszystkich sił aż złapię ułamek rozklekotanej audycji z jakiejś zakurzonej galaktyki pełnej orbitującyh pikseli i czego tam jeszcze. Potem śpię, krótko i płytko. Mój przegrzewający się komputer wydaje dziwny, ostrzegawczy dźwięk – muszę się streszczać, a powiedzieć chcę wiele. Więc zamiast tego nagrałem, co chcę powiedzieć, to coś wzbiera melodią, to pęka krzycząc, to faluje płacząc, czasem ma cel i sens a czasami tylko kolor. Może tu znajdziesz odbicie tego wąskiego promyka, byłbym przysiągł że dopiero co tu był ale – o zgrozo! – znowu skończył się dzień. Bez paniki – słyszałem że ma przyjść nowy..Chyba już idzie – posłuchajmy razem.
Jego Opalescencja składa się z dwóch części, Jego Opalescencja (piosenki 01-07 – piękny profesjonalny master,a czasem również i miks autorstwa Jacka Szczepanka – to część dla was) oraz I Ego Opalescencja (piosenki 08-13 – brzydko przeze mnie zmiksowane brzydkie zgorzkniałe brzmienia – to część dla mnie)>>>Żadna z nich nie jest lepsza, dwie strony kwadratowej monety jaką jest mój łep. A teraz może, i wasz!
________________
Hi, it’s me, transmitting this to you, while sleeping. After a series of decisions was made, shoving the presnet away into a darkened crevice of a distant hemisphere, I have situated myself near a narrow slither of cosmic radiation. tis not always visible, but always do I sit here – everyday between 21.30-22.30 (no energy for longer) – waiting here. I turn on my keyboard, only half functional, and twiddle all the knobs until I intercept a section of a disheveled radio programme from some dusty, pixellated galaxy and whatnot, then I sleep – a short, shallow dream. My overheating PC is now making a worrying sound – I have to hurry, but I have so much to say. Wo instead of saying, I made this recording, a recording soaring with melodies, bursting screaming, undulating with tears, sometimes with a sense of purpose, sometimes with just a color. Hope you find here a reflection of this cosmic sliver, it was just here, but then, alas! Another day ended. Don’t panic though, I heard a new day is coming..There it is approaching right now – listen with me.
Jego Opalescencja (His Opalescence) consists of two parts: Jego Opalescencja (a beautiful master, sometimes also mix by Jacek Szczepanek – the part for yous) and I ego Opalescencja (And Ego Opalescence) – my ugly mix of ugly bitter sounds of feelingd – tis a part for me)>>>None of them better than the otehr, two sides of the same square coin aka my noggin. And maybe, just maybe, also yours!”
Hop w podprzestrzeń, nur w zapamięć, etc – – Moje pierwsze dzieło po wyłączeniu sie z facebooka z początkiem roku – tradycyjnie rozbiegana zbieranina dźwięków granych przez sen na przestrzeni kilku ostatnich lat, haczących o wszędzi i o nigdzie. Są tu pętle orkiestry dętej z Jasnej Góry, tekhno rudimentalne, coś pożyczonego z kasety kupionej w lombardzie za złotówkę, programowane casio bity nie na 4/4 z psychodeliczną gitarą, ptaki nad jeziorem rusałka. Co dzień wieczorem przed trudnym wyborem, czy ledwo na jawie coś jeszcze stworzę, czy pójdę spać o ludzkiej porze – rezultat tych decyzji oto macie – dobranoc -_-
Przy kupnie dodatkowe seksy grafiki.
Wydane na najbardziej under z undergrałndowych netlabelu UNDERPOLEN, domu sypialnianych experymentatorów – niedopalonych nibygwiazd: underpolen.bandcamp.com
________________
Hopping into subspace, Diving into prememory etc – – My first work after logging out of facebook with teh beginning of this year – as per tradition, scampering heap of sounds played half-asleep within the last few years, drawing from everywhere and nowhere. We have looped brass bands from Jasna Góra, something borrowed from a cassette bought at a pawn shop, preprogrammed, non-4/4 casio beats with psychedelic guitar solos , birds over the Rusałka lake. Every evening I stand before an impossible choice – to play a bit more, barely standing upright, or to go to sleep at normal time at least once – here is the result of these dilemmas – good night for now -_-
Issued on the undergroundest of the undergroundest: Underpolen Netlabel, home of the restless bedroom experimenters, has-been stars-to-be: underpolen.bandcamp.com
Additional sexy graphics included with each album purchase/download.
Album wydany przez / issued by : ENJOY LIFE
OSiR <<ATOL>> wita.
Woda – lata mewa.
Upał, lato. Fale.
Ręce, nogi, leżę.
Piszę do was z OSiR “Atol” gdzie akurat ciepło. Dźwięki tutaj są jakieś miękkie, tłumi je niebo.
Czasami mewa krzyknie, prom wycieczkowy odpowie jej z horyzontu. Dziwna rzecz z tym promem – nigdy się nie przesuwa, tylko faluje lekko w temperaturze.
zapraszam do mojej plyty postdepresyjnej – w roli głównej klawisze casio, pętle wycięte z archiwalnych filmów nakręconych nad morzem, zniekształcone bity, i chmury słonecznych pętli. Zapraszam.
________________
OSiR <<ATOL>> greets you.
Water – seagull flying.
Heat, summer. Waves.
Arms, legs, relaxation.
I’m writing to you from OSiR “Atol” where it’s currently warm. The sounds here are kind of soft, muffled by the sky. Sometimes a seagull screams, a cruise ship responds from the horizon. There’s something strange about that ship – it never moves, just gently sways in the temperature. I invite you to my post-depression album – starring Casio keys, loops cut from archival films shot by the sea, distorted beats, and clouds of sunny loops. Welcome.
Album wydany przez / issued by :VIVARIUM RECORDINGS
NA swej najnowszej EPce, “Dokładny Deszcz”, JLFS łączy swoje kompozycje w gęstą mgiełkę, która otula słuchacza. Jan zabiera nas w hipnagogiczną podróż przez pięć odrębnych krain, zbudowanych na syntetycznych brzmieniach z domieszką patosu, przesiąkniętych gęstą atmosferą i urozmaiconych niekonwencjonalnymi ozdobnikami. “Dokładny Deszcz” zbudowane jest w równych częściach z cudowności, co surrealizmu, budując nieziemską przestrzeń, którą tylko Strach mógł zaprojektować.
________________
His latest EP, Dokładny Deszcz (translating to “Exact Rain”), sees Jan performing every instrumental component himself, binding his compositions together in a lush haze that washes over the listener. Jan takes us on a hypnagogic journey through five distinct realms, built on synthetic timbres with a charge of the sublime, drenched in thick atmosphere and peppered with off-kilter flourishes. Dokładny Deszcz is equal parts wondrous and surreal, inhabiting an otherworldly space only Strach could have delivered.
Epickie casio. Hipnotyczne loopy gitarowe. Sample z encyklopedii na CD. Zmysłowy falset, hipnotyczne melodii pejzaże. postvaporwave z półpiętra, ledwo przymkniesz oczy i brzęczy wtyczka i przypomina, że to nie sen, to nowa minipłytka JLFS.
Dla kupujących – bonusowe grafiki.
________________
Epic Casio. Hypnotic guitar loops. Samples from electronic encyclopedias. Sensual falsetto, hypnotic melodic passages, postvaporwave from the attic, as soon as your eyes start closing a half-connected plug buzzes to remind you that this is not a dream, this is the new JLFS mini-album.
If you decide to buy – there are bonus graphics in the file (alternative album art ideas)
Nagrane wspólnie z / a team effort recorded with: INDIFFERENT SPACES
“New Age Confusion In True Mid-fi” jest owocem wymiany dźwięków, pętli i bitów pomiędzy JLFS i Lxnnniem na przestrzeni dwóch lat. Artyści na zmianę zbierali, zapętlali i podsyłali sobie dźwięki pobrane z lokalnych kreskówek, spacerów, znalezionych zakurzonych kaset. Znajdziecie tu nagranie z polskiego kościoła, muzykę z serialu,oraz liczne fragmenty kaset ze sklepu za złotówkę, m.in. do autohipnozy, do testowania systemu stereo, do nauki gry na gitarze. Chociaż pejzaże podane są na tle wyrazistych bitów, całość jest psychodeliczna, rozchwiana i rozmyta, pełna melodii pojawiających się znienacka, uzależniających i znikających z powrotem w gąszczu, by zaraz powrócić ze zdwojoną siłą.
________________
“New Age Confusion in True Mid-fi” is the result of a two-year long exchange of sounds between Jan LF Strach and Lxnnnie. The artists alternately collected, looped and sent to each other samples collected from their local cartoons, walks, dusty old tapes and early recordings. You will find among them recordings from a Polish church, music from tv series, fragments of nameless taped found in Polish thrift shops – for self-hypnosis, for stereo system testing, or teaching yourself guitar. Although the soundscapes are firmly backed by solid, pounding beats, the whole is profoundly psychodelic and effervescent, full of melodies suddenly rising from the clouds just to draw you in, disappear, and then come back with double the force.
W piosence 5 śpiewa PAWEŁ SEREWKO
“Otwórz list, otwórz list,
On tak długo leżał i stygł”
Kto słucha Jana ten wie że na płytach a szczególnie na epkach mozna spodziewać się wszystkiego i dokładnie to tu jest. Materiał inspirowany wszystkim, nie dba o spójność stylistyczną raźnie krocząc od melodeklamacji na tle zapętlonych midi-smyczków poprzez pełen werwy Casio-rock (z przerwą na epicką opowieść o rozpadającym się mieście na tle wirujących chmur organów), do całkiem zwykłej, choć niezwykłej, rzecz jasna ballady wykonanej z pasją przez gościa specjalnego – Pawła Serewko z zespołu Pusta Przestrzeń. Gdy już myślisz że słyszałeś wszystko, na koniec przybywa “Paleofon” by poplątać i zniszczyć wszelki porządek mnóstwem sampli złomu, ptaków, wzniosłych padów i rytualnych bębnów.
________________
Who knows Jan, also knows that on his albums and particularly his eps, you can expect anything. And exactly that is here – anything. Music inspired by everything, with no regard to stylistic integrity, jups from rap-like reciting, backed by loops of midi-strings, through energetic casio-rock (broken up by an epic tale of a fallen city within swirling clouds of organ) until a very (un)ordinary ballad performed passionately by Paweł Serewko from the band Pusta Przestrzeń. And when you think you have heard it all, “Paleofon” arrives to confuse and dismantle everything, using sampled birs, scrap, dreamy pads and ritual drums.
Na płycie wokalnie i muzycznie udzielają się: MACIEJ JURGA, LOUIE GOODMAN, DEADLY FIRE END, VSKYANILLA, TOO SCARED TO DRIVE.
“Hej! Dzięki że zgodziłeś/aś się wystąpić na moim nowym albumie. Pytasz o inspiracje jeśli chodzi o tematy tekstów do nowej płyty:
1. Brak czasu energii i możliwości (pandemiia) jeśli chodzi o relacje międzyludzkie; brak czasu i energii na granie – chwile grania utknięte między prozą życia; dzień podobny do dnia, rutyna mimo wiecznego rozedrgania wewn.:
Niemogę przyjśc na przyjęcie, wyślę ci prezent z paczkomatu, czujesz mą troskę jeszcze w domu. Czujesz me serce jak z balonu. Granie w półmroku między praniem a bieganiem. Granie na pięciu strunach bo nie ma czasu na naciąganie. Granie na zakurzonym bo raz na dwa tygodnie zachodzę żeby pograć pomiędzy mokre skarpety i spodnie. Ze śniegu w wodę, z wody pod ziemię, spod ziemi w sen a ze snu w ciebie. Przechodzę, wchodzę, przemierzam pogodę, rozgarniam irysy i świerki młode.
Kiedy ranne wstają zorze, ja nad kubkiem kofeiny, oczy swe unoszę trwożnie na coraz nowe szczeliny w ścianach domu mego białych, jak rysuje je czas wredny, niszczy wszystkie me powierzchnie, tak skutecznie choć niespiesznie, jestem niepoukładany. Błędy w sztuce. Błedy w ściółce, jak może to robić mrówka mrówce. Jak może gwiazda wpadać na gwiazdę. To nie apokalipsa o której uczy Pismo Świete to jest katokalipsa, wszystko możliwe gdy oczy przymknięte.
2. Ulotność rozsądnej bratniej duszy w świecie prawicowej utopii
mijam cię czasami, ledwo widzę w śniegu, mijam cię czasami, okoliczności zbiegu. Mam dwie pary spodni, jedną bluzę szarą, czasem mi się uda spojrzeć w lustro rano. Jest jedyna słuszna mantra. Tylko partia, tylko partia; patrzę jak obywatele jak im się coraz lepiej wiedzie. A ile kolorowych alkoholi każdy wózkiem swym wywozi, tlko patrzeć jak znów tłumy wyjdą wiwatować z bram. Tylko czytać jak forumy zamigocą od biało i czerwonych plam. gdy ruchome schody wiozą moje wiotkie dupsko w górę, czasem widzę cie mój zbiegu, czasem cię omiatam wzrokiem. delikatnymi palcy rozprostowując kruchy zwitek, czasem twój poczuję zapach, zbiegu wszystkich mych uliczek.
3. Zamknięcie w wirze korporacji, konieczność pracy w maszynie by przezyć
Krzysztof zawiesił mi się w wideokonferencji, cały czas przybliżał się oddalał, krzysztof mi się zapętlił. Wciskałem wszystkie guziki, mówiłem do mikrofonu, klikałem we wszystko na myszce, płakałem i próbowałem znowu Czułem jak czas ucieka, czułem jak fala się cofa, czułem że mocy ubywa, by uratować krzysztofa. Nigdy nie miałem pomysłu na siebie, nigdy nie miałem racji, nie wystarczało mocy i wiary by wyrwać się z korporacji. Ludzie zadają pytania, i podkreślają ustępy, ludzie się łapią za głowy i pióra gdy snuję wideo-występy. Krzysztof tymczasem naprawił, obliczem wypełnił kamerę, więc dzisiaj mnie jeszcze nie zwolnią, więc dziś przeznaczenie wypełnię.
4. Oczywiście nostalgia za prostymi złotymi latami 90/2000
Jak to było mieć mniej i mieć łatwiej. Jak to było nie mieć neta i mieć kasę. Jak to było w telefonie mieć węża i bawić się świetnei zawsze. Za kolegę mieć książkę, kończyć ją, zaczynać nową wciąż i wciąż. W telefonie tylko wąż. Jak to było wiedzę czerpać z magazynu z kiosku. Jeśli nie mieli gazety, nie miałeś wiedzy, którędy do wniosku? Bez bandcampa bez strony, bez soundclouda bez fejsa, w internecie nowy fenomen, coś zwane mp3 robi furorę. Po kablu, po serialu, po szkole. Coś zwane mp3 robi furorę. Nagle zeskakuję z taśmy nagle wchodzę na cd. Nagle schodzę z płyty w net i mam format mp3. Wgrywam, nagrywam, przegrywam, folder puchnie rośnie wciąż. W telefonie tylko wąż. Licze dni, tygodnie, powstaje nowy projekt, powstają terminy parasole, zapala się wyrostek, zapadam się w sobie, w telefonie jedna gra. W telewizji tylko msza.”
________________
“Hey! Thanks for agreeing to perform on my new album. You’re asking about the inspirations for the themes of the songs on the new record:
- Lack of time, energy, and possibilities (pandemic) when it comes to human relationships; lack of time and energy for playing – moments of playing stuck between the prose of life; one day similar to the other, routine despite eternal internal vibration:
I can’t come to the party, I’ll send you a gift from a parcel locker, you feel my care even at home. You feel my heart huge like a balloon. Playing in the semi-darkness between laundry and running. Playing on five strings because there’s no time for tuning. Playing a dusty instrument because only once every two weeks I come to play between wet socks and trousers. From snow into water, from water under the ground, from under the ground into sleep and from sleep into you. I pass through, I enter, I traverse the weather, I clear away irises and young spruces.
When the early dawn rises, I , lift my eyes anxiously over a cup of caffeine to the ever-new cracks in the walls of my white house, as time, the cruel one, draws them, destroys all my surfaces, so effectively though unhurriedly, I become disorganized. Mistakes in art. Mistakes in the bedding, how can an ant do this to another ant. How can a star fall onto another star. It’s not the apocalypse that the Holy Scripture teaches, it’s a cataclysm, everything is possible when eyes are closed.
- The fleetingness of a sensible fraternal soul in the world of right-wing utopia
I pass you sometimes, barely see you in the snow, I pass you sometimes, circumstances of coincidence. I have two pairs of trousers, one gray sweatshirt, sometimes I manage to look in the mirror in the morning. There is only one right mantra. Only the party, only the party; I watch the citizens, increasingly better off. And how many colorful alcohols each one carts out with their trolley, just watch as the crowds will come out again to cheer from the gates. Just read how the forums will flicker with white and red stains. When the escalator carries my feeble butt upwards, sometimes I see you my coincidence, sometimes I sweep over you with a glance. With delicate fingers straightening a fragile roll, sometimes I smell your scent, coincidence of all my alleys.
- Trapped in the whirl of corporations, the necessity to work in the machine to survive
Krzysztof froze on me in a video conference, kept zooming in and out, Krzysztof got looped. I pressed all the buttons, spoke into the microphone, clicked everything on the mouse, cried and tried again. I felt time slipping away, felt the wave receding, felt the power diminishing, unable to save Krzysztof. I never had an idea of my own, I was never right, there was never enough power and faith to break free from the corporation. People ask questions, and highlight paragraphs, people hold their heads and pens when I improvise my video performances. Krzysztof in the meantime fixed it, filled the camera with his face, so today they won’t fire me, so today I shall still fulfill my destiny.
- Of course, nostalgia for the simple golden years of the 90s/2000s
What was it like to have less and have it easier. What was it like not to have internet and to have pocket money. What was it like to have a snake in the phone and always have great fun. To have a book as a friend, finish it, start a new one over and over. In the phone only a snake. What it was like to draw knowledge from a magazine from a kiosk. If they didn’t have the newspaper, you didn’t have the knowledge, which way is the conclusion? Without bandcamp without a website, without soundcloud without facebook, a new phenomenon on the internet, something called mp3 makes waves. Through the cable, after the series, after school. Something called mp3 makes a sensation. Suddenly I get off the tape suddenly I enter the CD. Suddenly I get off the disc into the net and I become an mp3. I upload, record, transfer, the folder swells and grows constantly. On the phone – only a snake. I count days, weeks, a new project arises, project umbrellas arise, the appendix lights up, I sink into myself, on the phone – only one game. On the TV – only holy mass.”
Jest to mój setny album, który wydaję w dniu moich czterdziestych urodzin, i z tej okazji ma czterdzieści utworów. Wszystko to nie bez powodu zebrane w jednym miejscu, w jednym czasie – ma oznaczać zamkniecie pewnego etapu i otwarcie kolejnego. Co zrozumiałem będąc w wieku lat czterdziestu, z setka albumów na koncie? Niesamowitą stratę czasu i ogrom stresu wynikające z desperackich prób rozepchania sie w wirtualnej mediosferze mediów społecznościowych. Niechaj więc ten graniczny album będzie łabędzim śpiewem JLFS jako smutnego klauna autopromocji – razem z jego promocją konczy się przygoda autora z platformami na FB oraz I – a autor zwraca uwagę z powrotem na muzykę i tylko ją. Pozostałe zjawiska wokół niej będą dziać się albo nie, czas pokaże.
– – – – – – – —
This is my 100th album, which I am releasing on my fortieth birthday, and to mark the occasion it has forty tracks. It’s all been gathered in one place, at one time for a reason – it’s meant to mark the closing of a certain stage and the opening of another. What did I realize being in my forties, with a hundred albums to my credit? What an incredible waste of time and a tremendous amount of stress resulted from my desperate attempts to become noticed ans remembered in the virtual social media mediosphere. So let this borderline album be the swan song of JLFS as a sad clown of self-promotion – together with its promotion the author’s adventure with platforms starting with FB and I ends – and the author turns his attention back to music and only music. Other additional actions connected to the music will or will not happen, time will tel.
Albumy specjalne, bonusowe, limitowane / special, bonus, limited albums
Available / Dostępna na : JLFS FAJN CLUB (BANDCAMP)
W roku 2021 przy okazji bandcampowych piątków, wydałem trzy płyty efemeroidalne dla fanów: materiał który nigdy się nie ukazał i być może nigdy nie ukaże się. Materiał publikowany był w bandcampowe piątki, do ściągnięcia tylko w tym dniu. A potem znikał.
Na każdym albumie z tej serii starałem się zamieszczać coś świeżego, materiały z rozmaitych lat, a także coś z moich lat absolutnie szczenięcych.
Pierwsza EPka z serii zawierała piosenki / Songs on Ephemeroid 1:
1. Niektóre dni są jasne (2000)
2. Pierwszy fragment koncertu w radiu KOKOS (2020)
3. Sexks Świecących Ślimaków (2015)
4. Berry Eater (2017)
5. Heeze (2002)
6. Przeprowadzka Państwa J. (2014)
In 2021, to celebrate Bandcamp Fridays, I released three ephemeric albums for fans exclusively: material that has never been published before and maybe never again will. Published on Bandcamp fridays and available only then. And then, the album vanished.
The idea was to include something really fresh, some unpublished stuff from intermittent years, as well as some ridiculously old material from my very beginnings.
Available / Dostępna na : JLFS FAJN CLUB (BANDCAMP)
W roku 2021 przy okazji bandcampowych piątków, wydałem trzy płyty efemeroidalne dla fanów: materiał który nigdy się nie ukazał i być może nigdy nie ukaże się. Materiał publikowany był w bandcampowe piątki, do ściągnięcia tylko w tym dniu. A potem znikał.
Na każdym albumie z tej serii starałem się zamieszczać coś świeżego, materiały z rozmaitych lat, a także coś z moich lat absolutnie szczenięcych.
Druga EPka z serii zawierała piosenki / Songs on Ephemeroid 2:
1. Taniec w Stroju Nieformalnym (2018)
2. Ember Pillow (2015)
3. Srebro Jest Szare (2006)
4. Floppy Troll (2008)
5. Majami, Siedemnasta (2014)
6. Sabat Dzikih Dziewic (2004)
7. Ctrl+Y Przywróć Czułość (2017)
In 2021, to celebrate Bandcamp Fridays, I released three ephemeric albums for fans exclusively: material that has never been published before and maybe never again will. Published on Bandcamp fridays and available only then. And then, the album vanished.
The idea was to include something really fresh, some unpublished stuff from intermittent years, as well as some ridiculously old material from my very beginnings.
Available / Dostępna na : JLFS FAJN CLUB (BANDCAMP)
W roku 2021 przy okazji bandcampowych piątków, wydałem trzy płyty efemeroidalne dla fanów: materiał który nigdy się nie ukazał i być może nigdy nie ukaże się. Materiał publikowany był w bandcampowe piątki, do ściągnięcia tylko w tym dniu. A potem znikał.
Na każdym albumie z tej serii starałem się zamieszczać coś świeżego, materiały z rozmaitych lat, a także coś z moich lat absolutnie szczenięcych.
Trzecia EPka z serii zawierała piosenki / Songs on Ephemeroid 3:
1. R3 (2001)
2. Agnes, Agnes, Buzz Me In (2010)
3. Dla Tajemniczego Portugalczyka [D.Z.I.E.N.] (2013)
4. Startuje-Londuje (2018)
5. Aeroplany Europy (2019)
6. Obiekt Messiera (2020)
In 2021, to celebrate Bandcamp Fridays, I released three ephemeric albums for fans exclusively: material that has never been published before and maybe never again will. Published on Bandcamp fridays and available only then. And then, the album vanished.
The idea was to include something really fresh, some unpublished stuff from intermittent years, as well as some ridiculously old material from my very beginnings
released March 30, 2021
Dodatkowo, jako bonus, do albumu dołączonych było 10 archiwalnych zdjęć robionych aparatem komórkowym SAGEM w 2005 roku.
This time, as a bonus, 10 archival photos were added to the download, taken with a SAGEM phone camera during 2005.
Available / Dostępna na : JLFS FAJN CLUB (BANDCAMP)
W roku 2021 JLFS wydał trzy płyty tzw “efemeroidy” które ukazywały się jedynie na 24 godziny przy okazji Bandcamp Friday. Specjalnie dla osób, które z rozmaitych powodów nie miały możliwości załapać się na którąkolwiek z tych tymczasowych EP-ek, w grudniu 2021 ukazał się ten wyjątkowy album – łączący większość z materiałów zawartych na “Efemeroidach” 1, 2, 3 oraz zawierający inne, nigdy niepublikowane utwory oraz piosenki które ukazały się tylko na składankach.
Małe streszczenie od autora: “Są tu kawałki które może słyszeliście na składankach: “Komputer Nie Działa”, “Dżungla Pełna Witamin”, “Jeszcze Jest Za Późno”, oraz “Mój Kapelusz Pojechał Na Wakacje Beze Mnie”. Wreszcie wszystkie razem na jedneym wydawnictwie! Oraz, jak również, liczne kawałki znane z Efemeroidów 1, 2, 3 które jak wiecie ukazały się na 24 godziny każdy by potem zniknąć! Jest techno z początku lat 2000 zawierające sample odgłosu startowego Windows. JEst kawałek w którym gram na złomie i rowerze, jest też piano-instrumental który miał być fragmentem nigdy nieukończonej kolaborancji z tajemniczym “Proyect? Moone Yazzers” z Europy Zachodniej, któremu wydałem 5 płyt zanim w tajemniczych okolicznościach wyparował. JEst też “Tamten trzask” zawierający bezpośredni cytat z mojego ulubionego psychofana i jego kultowy tekst “Moje uszy są świetne ponownie!” – także, dzieje się dużo. Są sample z wakacyjnych filmów z lat 90-tych i z Karola Strassburgera i z pieśni wielorybów i do tego 2 kawałki nagrane z moimi dzieciaczkami które nie potrafiły się uciszyć w trakcie”
Płyta ta byłaogólnodostępna na Bandcamp-ie przez pierwszy tydzień grudnia 2021. Następnie została usunięta z cyberprzestrzeni przez autora. Osoby które zdążyły w międzyczasie kupić lub pobrać płytę mają prawo dzielić się nią, odtwarzać i zamieszczać wedle swojego upodobania.
In 2021 JLFS published three mini-albums, so called “ephemeroids”, which were available only for 24h each on the occasion of Bandcamp Froday. Prepared particularly for the listeners who for one reason or another were unable to access any of these temporary EPs, in December 2021 Jan LF Strach published this special album – combining most of the tunes available on “Efemeroids” 1, 2, 3 as well as containing more songs, either never published before or available only on mixtapes.
This album was available on Bandcamp for the first week of December 2021 after which It was deleted by the author. The persons who obtained the music in the meantime, are free to share, publish and play the songs without any restrictions.
Available / Dostępna dla : ODBIORCY GAZETKI / NEWSLETTER RECIPIENTS
Pod koniec kwietnia 2022 Jan LF Strach przeprowadził specjalną akcję dla prenumeratorów swej gazetki mailingowej. Korzystając z momentu kiedy jego wierny rejestrator 8-ścieżkowy Fostex osiągnął maksymalną ilość 99 ścieżek, Jan ogłosił że każdy czytelnik który prześle wybrany przez siebie numer pomiędzy 1 a 99, otrzyma zwrotnie ścieżkę o tym numerze.
Przesłane ścieżki obejmowały zakres około półtora roku. Niektóre nigdy nie będą opublikowane, inne znów miały się znaleźć w najbliższym czasie na rozmaitych wydaniach Jana Stracha solowych, lub jako Dom Wczasowy Jolanta, Rodzinne Ogrody Działkowe czy też Everywhere Kingdom.
W ten sposób powstała płyta-widmo, jak najbardziej spójna czasowo i tematycznie, ale jednocześnie płyta z której nikt nie słyszał więcej niż jedną ścieżkę naraz.
In the end of April 2022 Jan LF Strach conducted a special initiative for the readers of his monthly newsletter. As his loyal 8-track Fostex recorded has reached the maximum song amount of 99, Jan announced that every reader that sends him a number between 1-99 will receive the song with this number.
The tracks sent encompassed the time of around 1 and a half year. Some would never be published, other would appear much later on his solo roecords and as Dom Wczasowy Jolanta, Rodzinne Ogrody Działkowe, Everywhere Kingdom.
Thus appeared a phantom album, guided by common theme and a specific time period, but at the same time an album from which nobody heard more than one song.
Tracklist:
01. Song 04 – Prawiekacje Na Cyfrolydzie (3:51)
02. Song 22 – Rozpłynąć Się w Tobie, Ach Cóż By To Był Za Koniec (3:42)
03. Song 23 – 10 Miejsc, Których Już Nie Ma w Sosnowcu (2:59)
04. Song 27 – Jeden Gołąb (3:35)
05. Song 41 – Wiolanta001 (5:58)
06. Song 44 – Pierścionek w Piasku (3:42)
07. Song 50 – Powrót Groźnej L1szk1 (4:12)
08. Song 51 – Lila Wiatrak Brzask (8:28)
09. Song 68 – W Kropli Zielonej (4:33)
10. Song 69 – Zdumionysen (2:19)
11. Song 77 – Dune-mo (12:16)
12. Song 81 – Kto Dba? (1:36)
13. Song 83 – Nastrojowa Kalafonia (3:20)
14. Song 85 – Nigdzie Lot (inst) (2:43)
15. Song 97 – Pilot Wycieczki Z Nika w Fontannie (10:57)